czwartek, 26 lipca 2012

Caramel Cappuccino


Sześć i pół miesiąca temu, kiedy nad ranem przylecieliśmy do Pekinu, gdzie wszystko się zaczęło, wiedzeni potrzebą wypicia porannej kawy, trafiliśmy do Sturbucksa. Piliśmy tam nasze półlitrowe kawy cappuccino, które pozwoliły nam się obudzić i przeczekać kilka godzin do świtu.
Teraz znowu jesteśmy w Sturbucksie. To chyba znaczy, że wracamy, że podróż się skończyła. Wchodząc na teren lotniska zostawiliśmy za plecami Kuala Lumpur, teraz czekamy, znowu w środku nocy, pijemy nasze niewymiarowe cappuccina w amerykańskim stylu.
Sturbacks, choć nie planowaliśmy tego, wyznacza ramy naszej podróży. Pomiędzy dwoma papierowymi kubkami kawy mieści się wszystko to co przeżyliśmy i to czego przeżyć nie byliśmy w stanie, wszystkie nasze fascynacje, zachwyty i rozczarowania.
Chociaż w tej chwili dopijamy do końca naszą podróż i powoli zaczyna prześwitywać tekturowe dno, to nasz blog nie kończy się z tym ostatnim łykiem. Zostało nam jeszcze kilka wpisów, które dodamy, będąc już w Polsce. Może kiedyś pojawi się tam coś jeszcze, coś zupełnie nowego, nowa podróż, nowa wizyta w Sturbuckcie? Myślimy, że tak, że to tylko kwestia czasu a czas to pieniądz, jak wiadomo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz